PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31352}
8,0 24 763
oceny
8,0 10 1 24763
7,9 27
ocen krytyków
Metropolis
powrót do forum filmu Metropolis

Cytując JP II, można odnieść się do "Metropolis", czyli jednego z pierwszych filmów sci-fi w historii, a już z pewnością pierwszego zrobionego z takim rozmachem. To w zasadzie blockbuster jak na standardy lat dwudziestych dwudziestego wieku (choć podobno się nie sprzedał). Ale artystycznie wciąż można się zachwycić, oglądając ten film prawie sto lat później. I przerazić, bo w przeróżnych tęgich głowach już dawno knuły się pomysły na eksperymenty z robotami, androidami, AI i tak dalej...

Jest tu wszystko. Philp K. Dick, Szulkin, Cameron, Wachowscy, Kafka, Orwell, a więc nie tylko fantastyka. Ale przede wszystkim fantastyka i klucz, który Fritz ze swoją scenarzystką pozostawił na następne dziesięciolecia dla kolejnych twórców tego szerokiego gatunku. Jest wspaniałe imaginarium, jest pesymistyczna wizja rozwoju technologii, jest wykorzystywanie wszystkich szaraczków przez grupę trzymającą władze, są nierówności społeczne, jest tam gdzieś jakieś wielkie dobro, który przez zabawę w Boga można łatwo pomylić ze złem. Jest wreszcie miłość i przesłanie, które przecież przede wszystkim dotyczy miłości.

W ogóle nie przeszkadzało mi, że to film niemy (a raczej takich nie oglądam). Po rekonstrukcji i połączeniu wszystkich taśm otrzymaliśmy rozpięty czasowo, ale w ogóle nie nudzący, perfekcyjnie wykonany technicznie film. Stare, teatralne czy wręcz operowe aktorstwo działa tutaj na plus, podnosząc poziom przyjętej konwencji. Nawet dobrze, że to film zapomniany, bo zaraz by się znalazł jakiś obrońca poprawności politycznej i pojechał za to, że jedyni Murzyni w filmie podtrzymują posąg istniejący być może tylko w wyobraźni postaci.

"Metropolis" zapiera dech w piersiach i wciąż działa, jeśli weźmiemy pod uwagę obecny boom na sztuczną inteligencję. Cały czas warto zastanawiać się, jak to dobrze poukładać, żebyśmy nie obudzili się zacofani, głupi i zniewoleni. Żebyśmy nie musieli w szarych drelichach w podziemiach godzinami utrzymywać jakichś wskazówek w maszynie i żebyśmy wiedzieli, że tym, z kim rozmawiamy, jest istota z sercem.


PS. Jeszcze słówko o muzyce, która jest FENOMENALNA i słuchanie jej jest miodem dla uszów. W zasadzie można nie raz zamknąć oczy i z takim udźwiękowieniem "widzi się" to, co dzieje się na ekranie.

ocenił(a) film na 10
LukaszJarosz25

Jeszcze jedno PS. Powtórzyłem po przeczytaniu książki von Harbou i trzeba przyznać, że powieść jest słaba w porównaniu do filmu. Powstała podobno tylko na potrzeby filmu (rok przed premierą, może miała zapowiadać/promować film, bo przecież kiedyś się dużo więcej czytało, albo była czymś w rodzaju noweli, ale znacznie dłuższej, jakie pisali nasi scenarzyści w czasach PRL-u). Tak czy owak jest wierna scenariuszowi z drobnymi dodatkami (na przykład są tam sceny rozmowy Joha Fredersena ze swoją matką i taką sceną w odróżnieniu od filmu się kończy), ale paradoksalnie, zbyt dużo dialogów przeszkadza w odbiorze, jeśli się widziało film, w którym dużo trzeba wyczytać z celowo ekspresyjnych wyrazów twarzy postaci, co dodawało uroku "Metropolis". Nawet opisy nie działają tak jak obraz w filmie. Rzadko to mówię, lecz powieść ma się nijak do filmu, który jest arcydziełem, a książka jest po prostu niezłą czytanką uzupełniającą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones